Eyebombing to nadawanie miastu ludzkiej twarzy. Wystarczą dwie naklejki a rzeczy wokół zaczną się do nas uśmiechać.
Przyłączamy się do akcji!
środa, 21 grudnia 2011
poniedziałek, 19 grudnia 2011
Szalisek
Niech ta zima już przyjdzie, bo chcemy taki szalik! Wełniany szalik projektu Donny Wilson dla miłośników zwierząt i pięknych przedmiotów.
wtorek, 13 grudnia 2011
Czasem nie ma czasu
KOMIKS: „Czasem”
scen. Grzegorz Janusz, rys. Marcin Podolec
Kultura Gniewu 2011
A!A!A!A!A!
Młode małżeństwo wprowadza się do nowego domu. Mąż przypadkiem znajduje w nim pomieszczenie, które mieści się niejako poza czasem. Można tu pozostać, jak długo się chce, podczas gdy na zewnątrz mija tylko chwila. Świetne miejsce. Wreszcie można zdążyć ze wszystkim – napisać powieść, odespać godziny spędzone przy małym dziecku. Możliwość igrania z upływem czasu staje się jednak przekleństwem... Komiks „Czasem” to dopracowane i przemyślane dzieło duetu Grzegorz Janusza (scenariusz) i Marcina Podolca (rysunek). Treść świetnie współgra z formą, akcja toczy się nieśpiesznie – na wszystko jest przecież czas. Fabuła komiksu jest i metaforą, i satyrą na współczesną rzeczywistość.
Janusz potrafi subtelnie pokazać pokolenie, które weszło w dorosłe życie, ale któremu ciągle wydaje się, że dorosłość jest jeszcze przed nim. Że jeszcze mają... czas. W komiksie pomieszczenie jest nie tylko azylem, którego każdy potrzebuje, żeby odetchnąć. To także kołderka, pod którą można się schować zwiniętym w kłębek. To domek na drzewie, do którego da się uciec przed dorosłością. Z tej możliwości bohater skrzętnie korzysta. Takim pomieszczeniem może być świat wirtualny, fantazjowanie lub jakakolwiek inna forma eskapizmu. Wizja utopii jest jeszcze bardziej atrakcyjna, to tam człowiek przenosi swoje aktywności i realizuje się. Staje się demiurgiem, który nie potrafi dostrzec, że to nie on rządzi czasem i światem, a one nim. Pozycja absolutnie obowiązkowa – przecież nie wypada nie znać prawdopodobnie najlepszego polskiego komiksu 2011 r.!
[Łukasz Chmielewski]
scen. Grzegorz Janusz, rys. Marcin Podolec
Kultura Gniewu 2011
A!A!A!A!A!
Młode małżeństwo wprowadza się do nowego domu. Mąż przypadkiem znajduje w nim pomieszczenie, które mieści się niejako poza czasem. Można tu pozostać, jak długo się chce, podczas gdy na zewnątrz mija tylko chwila. Świetne miejsce. Wreszcie można zdążyć ze wszystkim – napisać powieść, odespać godziny spędzone przy małym dziecku. Możliwość igrania z upływem czasu staje się jednak przekleństwem... Komiks „Czasem” to dopracowane i przemyślane dzieło duetu Grzegorz Janusza (scenariusz) i Marcina Podolca (rysunek). Treść świetnie współgra z formą, akcja toczy się nieśpiesznie – na wszystko jest przecież czas. Fabuła komiksu jest i metaforą, i satyrą na współczesną rzeczywistość.
Janusz potrafi subtelnie pokazać pokolenie, które weszło w dorosłe życie, ale któremu ciągle wydaje się, że dorosłość jest jeszcze przed nim. Że jeszcze mają... czas. W komiksie pomieszczenie jest nie tylko azylem, którego każdy potrzebuje, żeby odetchnąć. To także kołderka, pod którą można się schować zwiniętym w kłębek. To domek na drzewie, do którego da się uciec przed dorosłością. Z tej możliwości bohater skrzętnie korzysta. Takim pomieszczeniem może być świat wirtualny, fantazjowanie lub jakakolwiek inna forma eskapizmu. Wizja utopii jest jeszcze bardziej atrakcyjna, to tam człowiek przenosi swoje aktywności i realizuje się. Staje się demiurgiem, który nie potrafi dostrzec, że to nie on rządzi czasem i światem, a one nim. Pozycja absolutnie obowiązkowa – przecież nie wypada nie znać prawdopodobnie najlepszego polskiego komiksu 2011 r.!
[Łukasz Chmielewski]
poniedziałek, 12 grudnia 2011
Pregraffiti
Graffiti w Polsce 1940-2010
Tomasz Sikorski, Marcin Rutkiewicz
Carta Blanca 2011
A!A!A!A!
Okazuje się, że na przełomie lat 60. i 70. gdy w Nowym Jorku pierwsze tagi stawiał legendarny Taki 183, uznawany za ojca współczesnego graffiti, my nad Wisłą też już mieliśmy swoje wrzuty- na ścianach kamienic powstawały pierwsze prace Włodka Fruczka. Bo jak się okazuje sztuka ulicy w Polsce ma długą tradycję sięgającą czasów wojennych. Przekonują o tym autorzy publikacji „Graffiti w Polsce 1940-2010”, którzy za punkt wyjścia biorą najszerszą definicję słowa graffiti – w spektrum ich zainteresowań znalazły się wszystkie przejawy naściennych ekspresji malarskich – od malowanych podczas okupacji znaków Polski Walczącej i swastyki na szubienicy, przez peerelowskie murale reklamowe oraz antysystemowe działania z lat 80. twórców jak Major Frydrych, czy Krzysztof Skiba, po graffiti takie, jakie dobrze znamy – nowojorskie w duchu, wyrastające z kultury hiphopowej, które opanowało polskie ściany w latach 90. Interesują ich przede wszystkim prace „walczące” oraz artystyczne. Pokazują dokonania artystów, którzy zostawiali swoje ślady na murach i w miejskiej przestrzeni, na długo przed uzbrojonymi w spreje chłopakami w szerokich spodniach. Dużą wartością tej książki, pokazującej nieznane powszechnie oblicze ulicznej sztuki, stanowią wypowiedzi aktywnych uczestników „pregraficiarskiej” sceny artystycznej, którzy wspominają swoje uliczne epizody oraz bogata dokumentacja fotograficzna z czasów peerelu i systemowego przełomu. [Sylwia Kawalerowicz]
Tomasz Sikorski, Marcin Rutkiewicz
Carta Blanca 2011
A!A!A!A!
Okazuje się, że na przełomie lat 60. i 70. gdy w Nowym Jorku pierwsze tagi stawiał legendarny Taki 183, uznawany za ojca współczesnego graffiti, my nad Wisłą też już mieliśmy swoje wrzuty- na ścianach kamienic powstawały pierwsze prace Włodka Fruczka. Bo jak się okazuje sztuka ulicy w Polsce ma długą tradycję sięgającą czasów wojennych. Przekonują o tym autorzy publikacji „Graffiti w Polsce 1940-2010”, którzy za punkt wyjścia biorą najszerszą definicję słowa graffiti – w spektrum ich zainteresowań znalazły się wszystkie przejawy naściennych ekspresji malarskich – od malowanych podczas okupacji znaków Polski Walczącej i swastyki na szubienicy, przez peerelowskie murale reklamowe oraz antysystemowe działania z lat 80. twórców jak Major Frydrych, czy Krzysztof Skiba, po graffiti takie, jakie dobrze znamy – nowojorskie w duchu, wyrastające z kultury hiphopowej, które opanowało polskie ściany w latach 90. Interesują ich przede wszystkim prace „walczące” oraz artystyczne. Pokazują dokonania artystów, którzy zostawiali swoje ślady na murach i w miejskiej przestrzeni, na długo przed uzbrojonymi w spreje chłopakami w szerokich spodniach. Dużą wartością tej książki, pokazującej nieznane powszechnie oblicze ulicznej sztuki, stanowią wypowiedzi aktywnych uczestników „pregraficiarskiej” sceny artystycznej, którzy wspominają swoje uliczne epizody oraz bogata dokumentacja fotograficzna z czasów peerelu i systemowego przełomu. [Sylwia Kawalerowicz]
piątek, 9 grudnia 2011
Już czas na (świąteczną) herbatę
Nie będziemy wam puszczać "Last Christams", nie będziemy wrzucą filmików z kotami w czapce Świętego Mikołaja, ale przed duchem Świąt tak całkiem nie uciekniemy. Ponapawać się nim można pijąc herbatę z choinki:
Christmas Tea to projekt chorwackich designerów, Mai Matas i Kresimira Milolozy i Jozo Matasa. Herbatka dla dwojga!
Christmas Tea to projekt chorwackich designerów, Mai Matas i Kresimira Milolozy i Jozo Matasa. Herbatka dla dwojga!
środa, 7 grudnia 2011
Karoshi no more
Karoshi przychodzi nagle i dotyka ludzi w pełni zdrowych. Pierwszy przypadek śmierci z przepracowania miał miejsce w Japonii – stąd nazwa tego zjawiska. Nic więc dziwnego, że te piękne piłki antystresowe zaprojektowała japońska designerka Makiko Yoshida.
W momentach największego stresu możecie je do woli ściskać, a one nie będą miały wam tego za złe – zrzędliwa papryka, roześmiany bakłażan i słodki pomidor po najgorszym nawet wymiętoleniu przybiorą ponownie swoje wyjściowe miny.
W momentach największego stresu możecie je do woli ściskać, a one nie będą miały wam tego za złe – zrzędliwa papryka, roześmiany bakłażan i słodki pomidor po najgorszym nawet wymiętoleniu przybiorą ponownie swoje wyjściowe miny.
wtorek, 6 grudnia 2011
Na walizkach
Czas wypełnić stare walizki nową treścią. Brytyjski projektant James Plumb przerabia piękne stare walizki na szuflady, a z nich robi komody.
Warto poszperać na strychu w poszukiwaniu walizek (BTW – wiedzieliście, że nie ma ani jednego synonimu słowa walizka?!) po babci i samemu zmontować taki mebel. Walizki będą wam wdzięczne, gdy znowu wypełnią się ubraniami.
Warto poszperać na strychu w poszukiwaniu walizek (BTW – wiedzieliście, że nie ma ani jednego synonimu słowa walizka?!) po babci i samemu zmontować taki mebel. Walizki będą wam wdzięczne, gdy znowu wypełnią się ubraniami.
poniedziałek, 5 grudnia 2011
Fajnie, fajniej, najfajniej
Podróżowanie jest fajne, ale fajne rzeczy zawsze mogą być jeszcze fajniejsze. Dziś, jeśli podróżujemy z paszportem, to znaczy, że podróżujemy gdzieś daleko. Czemu więc nie zadbać o estetykę? Buraczkowy kolor naszych paszportów pozostawia wiele do życzenia, czas więc ukryć go pod którąś z tych pięknych okładek.
piątek, 2 grudnia 2011
C jak ciasteczko
Subskrybuj:
Posty (Atom)