poniedziałek, 19 września 2011

Widzowi wbrew

Drive
reż. Nicolas Winding Refn
obsada: Ryan Gosling, Carey Mulligan
USA 2011, 95 min
ITI Cinema, 16 września
A!A!A!



Mimo dość młodego wieku (41 lat) Nicolas Winding Refn zdołał już zyskać miano twórcy kultowego. Jego debiutancki „Pusher", który doczekał się udanych kontynuacji i rozrósł do rozmiarów gangsterskiej trylogii, oraz wysmakowany, psychodeliczny „Bronson" podbiły serca publiczności i otworzyły Duńczykowi drzwi do Hollywood. Okazję tę wykorzystał w najlepszy możliwy sposób – stworzył utrzymany we własnym, autorskim stylu film z dwiema wschodzącymi gwiazdami kina w rolach głównych, który nie dość, że został ciepło przyjęty na festiwalu w Cannes, to jeszcze przyniósł mu tam nagrodę za najlepszą reżyserię. Driver (Ryan Gosling) jest tylko z pozoru prostym, wycofanym chłopakiem. Za dnia pracuje jako mechanik samochodowy w warsztacie znajomego oraz kaskader przy hollywoodzkich produkcjach. Nocami dorabia natomiast jako popularny w przestępczych kręgach kierowca. Dzięki niezwykłemu opanowaniu, emocjonalnemu dystansowi i precyzji działania dwa światy, w których żyje, udaje mu się utrzymywać w ścisłej izolacji. Do czasu… Spotkanie z uroczą sąsiadką Irene (Carey Mulligan) wprowadza w jego uporządkowaną codzienność sporo niekoniecznie ożywczego fermentu. „Drive” jest dziełem niezwykle oryginalnym i mrocznym. Odważnym nie tylko ze względu na ukazywaną na ekranie przemoc, lecz przede wszystkim dzięki ostentacyjnemu ignorowaniu stereotypowych potrzeb widza. Twórca z żelazną konsekwencją prowadzi swoją opowieść w wytyczonym kierunku, nie zważając na odbiorcę, który, trzeba przyznać, może w niej niekiedy stracić orientację. Poczucie niedosytu i frustracji budzą tu głównie rozpoczęte, dobrze zapowiadające się wątki, które z biegiem czasu reżyser marginalizuje lub całkowicie porzuca, oraz gwałtowne zmiany konwencji, za którymi niekiedy trudno wręcz nadążyć. Być może to właśnie to demiurgiczne zacięcie przyniosło Windingowi Refnowi canneńskie laury. Jego kino nie jest z pewnością lekturą łatwą i przyjemną. Miłośnicy filmowej ekstrawagancji powinni być jednak usatysfakcjonowani.
Tekst: Bartek Pulcyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz